[Emily]
Leżałam wtulona w blondyna, wsłuchując się w bicie jego serca, które powoli odzyskiwało swój regularny rytm. Piłkarz natomiast obejmował mnie, a palcami rysował różne kształty na moich nagich plecach. -Zamieszkaj ze mną - powiedział nagle, a ja z wrażenia uniosłam się odrobinę i spojrzałam na niego
-Słucham?
-Chcę, żebyś ze mną zamieszkała - założył mi kosmyk włosów za ucho - chcę mieć Cię codziennie przy sobie
-A gdzie mielibyśmy zamieszkać? - uniosłam pytająco jedną brew - bo chyba zdajesz sobie sprawę, że nie w Twoich mieszkaniu
-Oczywiście, że nie - skrzywił się - wynajmiemy albo kupimy coś naszego
-Naszego? - uśmiechnęłam się, po czym stwierdziłam - naprawdę chcesz to zrobić
-Tak, chcę - pogładził mnie po policzku - chcę spędzać z Tobą, każdą wolną chwilę
-To da się zrobić - pochyliłam się, żeby go pocałować, ale on się odsunął - o co chodzi?
-Najpierw się zgódź - posłał mi swój pewny siebie uśmiech - proszę. Proszę zamieszkajmy razem
-Skoro prosisz, to się zgadzam - odparłam po prostu, a on obrócił mnie sprawnie na plecy, tak że znajdował się nade mną i pocałował mnie namiętnie - jesteś nienormalny, wiesz?
-Jestem zakochany - cmoknął mnie w nos i wstał z łóżka, kompletnie nagi
-Gdzie idziesz?
-Po laptopa. Zaraz wracam - puścił mi oczko
Zmarszczyłam brwi, owinęłam się kołdrą i odprowadziłam blondyna wzrokiem, aż zniknął za drzwiami. W domu było tak cicho, że słyszałam jego kroki na schodach, najpierw jak po nich schodził, a następnie wchodził. Po chwili z powrotem był już w sypialni. Ułożył się obok mnie i włączył laptopa.
-Możesz mi powiedzieć, co Ty w ogóle robisz? - zajrzałam mu przez ramię - będziesz szukał czegoś konkretnego?
-Będę szukał nam mieszkania - wzruszył ramionami - na co masz ochotę?
Pokręciłam z niedowierzaniem głową, oparłam głowę o jego ramię i patrzyłam na ekran, na którym co kilkanaście sekund pojawiały się kolejne mieszkania. Małe. Duże. Stare. Nowe. Brzydkie. Ładne. Umeblowane. Nieumeblowane. Było ich tak wiele, że nie pamiętałam, co było kilka mieszkań wcześniej.
-Patrz na to - podsunął mi pod nos laptopa, żebym mogła obejrzeć mieszkanie
-Ale to jest w stanie deweloperskim - skrzywiłam się - będziemy musieli wszystko zrobić sami
-Tak, ale będzie dokładnie takie jak sobie wymarzymy
-Phoenix See? - zerknęłam na lokalizację
-Tak - przytaknął - budynek oddają w przyszłym tygodniu. Kupmy jedno z mieszkań, Emily
-Nie będziesz się mógł rozmyślić - uśmiechnęłam się do niego
-Nie zamierzam - zaśmiał się - to co?
-Podoba mi się. Tylko te mieszkania są różne. Musiałabym je zobaczyć na żywo - westchnęłam - i wtedy dopiero zdecydujemy
-Zadzwonię do biura i zapytam, kiedy w przyszłym tygodniu możemy coś obejrzeć i wybrać
-Teraz? - spytałam
-Po co czekać - pocałował moją dłoń i znowu wstał z łóżka
-Dokończę robić kolacje - zakomunikowałam, na co kiwnął głową i złożył jeszcze szybkiego całusa na moich ustach
-Kocham Cię - powiedział cicho i wyszedł z sypialni
Założyłam majtki, jego koszulkę, która sięgała mi do połowy ud i związałam włosy w artystycznego koka. Zresztą nic lepszego by z tego nie wyszło. Zeszłam na dół i widziałam przez uchylone drzwi, że Marco kręci się po gabinecie. Cholera. Mógłby się chociaż ubrać. Widok jego nagiego ciała … to najlepszy widok na świecie, ale też bardzo rozpraszający. W kuchni włączyłam sprzęt do gotowania na parze, nakryłam do stołu i wyjęłam z lodówki butelkę wina. Kilkanaście minut później wszystko było już gotowe.
-Marco! - zawołałam - kolacja gotowa
-Już idę, idę - ku mojemu zdziwieniu podszedł do mnie ubrany w luźne, dresowe spodnie - mam otworzyć wino?
-Tak, poproszę - posłałam mu swój słodki uśmiech
Blondyn nalał nam do kieliszków odrobinę trunku, usiedliśmy przy stole naprzeciwko siebie i złapaliśmy się za dłonie.
-Pasuje Ci poniedziałek?
-Pewnie - kiwnęłam głową - im szybciej, tym lepiej
-Zróbmy szybki remont i się wprowadźmy. Możemy je wykończyć, jak będziemy tam już mieszkać
-Na razie nic nie kupiliśmy - upiłam łyk wina - i wiesz, że nigdzie Ci nie ucieknę? Nie musisz się martwić
-Nie martwię się tym, po prostu nie wyobrażam sobie, że kilka miesięcy mamy jeszcze żyć na dwa domy
-Wytrzymaliśmy kilka lat - uśmiechnęłam się
-Tak, ale nigdy oficjalnie razem nie mieszkaliśmy. Najwyższa pora
-To prawda - skrzywiłam się - a co jak będzie do dupy?
-Emily od kiedy jesteś taką pesymistką? - zaśmiał się wesoło, w ogóle nie zrażony moim pytaniem - oficjalnie nigdy razem nie mieszkaliśmy, ale zdarzało nam się razem pomieszkiwać, pamiętasz? A po za tym ostatnio byłem z Tobą w Ga-Pa, nad jeziorem, teraz też jesteśmy tu razem. Nigdy nie narzekałem. Nie będzie do dupy, a nawet jak będzie to jakoś sobie poradzimy. Zawsze sobie radzimy
-Masz rację - kiwnęłam głową - czemu znowu musisz mieć rację?
-Skarbie, ja mam zawsze rację
-Nie prawda - rzuciłam w niego serwetką, którą on sprawnie złapał i odłożył na bok
-Ja posprzątam - zaoferował się, gdy odsunęłam od siebie talerz
-Pomogę Ci - zaśmiałam się - co będziemy potem robić?
-A na co masz ochotę?
-Sama nie wiem - wzruszyłam ramionami, zapakowując zmywarkę - cokolwiek będziemy robić razem, będzie w porządku
-Cokolwiek - przyciągnął mnie do siebie za swoją koszulkę - podoba mi się to
-Jesteś nienasycony - przygryzłam wargę i przymknęłam oczy, gdy zaczął całować moją szyję
-Nigdy nie będę wystarczająco Tobą nasycony - jego słowa oblane były taką czułością, że aż zmiękło mi serce, a zamknięte oczy wypełniły się łzami
-Kocham Cię - powiedziałam cicho, a spod moich powiek wypłynęły pojedyncze łzy
-Ja też Ci … - przerwał, gdy usłyszał moje ciche szlochanie i od razu obrócił mnie przodem do siebie - dlaczego płaczesz?
Nawet na niego nie patrząc, pokręciłam przecząco głową i przytuliłam się do niego, wtulając twarz w zagłębienie jego szyi
-Emily - pogładził mnie po plecach - powiedz mi o co chodzi. Zrobiłem coś nie tak?
-Dokończ - poprosiłam
-Co mam dokończyć?
-To co mówiłeś wcześniej - jęknęłam
-O to chodzi? - spytał rozbawiony - okej. Ja też Cię kocham. Kocham Cię całą i kocham każdą pojedynczą cząstkę Ciebie. Kocham Twoje oczy, kocham Twoje usta, kocham Twój nos, kocham Twoją szyję, kocham Twój zapach, kocham Twoje ciało, kocham Twoją duszę. Kocham Ciebie, Emily Brown
-I właśnie dlatego płaczę - kolejny raz pociągnęłam nosem - bo doprowadzasz mnie do płaczu
-Ja? - zaśmiał się - ja Cię doprowadzam do płaczu?
-Tak - mruknęłam - ale to cholernie dobry płacz
-Cholernie dobry płacz - powtórzył za mną - czyli nie mam się czym martwić?
-Nie - odsunęłam się od niego i wytarłam mokre policzki, w mało kobiecy i seksowny sposób
-Kocham Cię, moja mala płaczliwa kobieto - odparł rozbawiony i cmoknął mnie w nos
-Wypraszam sobie - dźgnęłam go palcem w brzuch, ale on się nawet nie skrzywił
-Czego sobie wypraszasz? - pochylił się nade mną - tego, że jesteś moja?
-Nigdy w życiu - szepnęłam - zawsze byłam i będę Twoja
-Dobra odpowiedź - uśmiechnął się
Siedzieliśmy na kanapie, oglądając jakąś nudną, amerykańską komedię. Marco siedział oparty, a nogi położył na stoliku do kawy, ja natomiast ułożyłam nogi na jego udach i pozwoliłam sobie, co jakiś czas go zaczepiać.
-Mam problem - ściszył głos w telewizorze i teraz tylko migały nam przed oczami sceny
-Tak? - skrzywiłam się patrząc na niego
-Nie mogę sobie przypomnieć, do której bazy dotarłem ostatnio na tej kanapie - uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach ujrzałam iskierki rozbawienia i radości
-Myślisz, że to pamiętam? - zaśmiałam się - wiem, że na pewno nie zdobyłeś punktu
-W lutym to chyba była tylko pierwsza baza, nie?
-Chyba tak - skinęłam głową w celu potwierdzenia
Piłkarz odłożył pilot na stolik, wyprostował się i wciągnął mnie na swoje kolana. Zarzuciłam mu ręce na szyję, po czym spojrzałam mu prosto w oczy. Nieco pociemniałe, z rozszerzonymi źrenicami, ale to wciąż były oczy, w których się zakochałam.
-Licz - pogładził mnie po policzku
-Dobrze - pokiwałam głową z podekscytowaniem, jak pieprzona nastolatka
Delikatnie musnął swoimi ustami moje, a mimo to po moich plecach przeszedł dreszcz. Zrobił to drugi raz i trzeci, aż w końcu gdy zupełnie już się pogubiłam w jego intencjach to pogłębił nasz pocałunek, wsuwając mi język do buzi. Wplotłam palce w jego włosy, pozwalając mu, żeby dominował w namiętnym tańcu naszych języków. Zawsze mu pozwalam.
-Pierwsza baza - odchrząknęłam, gdy odsunął się ode mnie delikatnie i ułożył mnie na kanapie na plecach - zaliczona
Nie musiałam mówić nic więcej. To mu wystarczyło. Przeniósł usta na moją szyję, jednocześnie wkładając dłonie pod koszulkę, którą miałam na sobie. Brak górnej części bielizny wiele mu ułatwił, bo całując moją szyję, mógł pieścić moje piersi, które coraz bardziej domagały się jego dotyku. Byłam jak narkomanka na głodzie, za każdym razem, gdy na chwilę przestawał mnie dotykać.
-Zbędna część garderoby - zdjął mi przez głowę t-shirt, po czym przyglądał się mojemu ciału - jesteś tak cholernie seksowna i piękna. Jesteś. Kurwa. Idealna.
-Och! - wyjęczałam, gdy zaczął ssać mój sutek, a drugi pieścił kciukiem - Marco!
-Licz Emily - przypomniał mi, całując mój brzuch, a ja wiłam się z rozkoszy
-Zaliczone - pociągnęłam go za włosy - druga baza
Gdy zaczął gładzić moje nogi, od dołu do góry, to wręcz go błagałam, żeby dotknął mnie tam, gdzie najbardziej tego pragnęłam. Ale on był nieugięty, powolny i cholernie pociągający. Drżałam pod jego najmniejszym, najdelikatniejszym dotykiem, czy nawet czując jego oddech na swojej nagiej, rozgrzanej skórze.
-Proszę Marco! Proszę! - spojrzałam mu w oczy - dotknij mnie
-Trochę cierpliwości - przesunął kciukiem, po mojej dolnej wardze - daj mi się sobą nacieszyć
-Nie wytrzymam już - powiedziałam płaczliwie, wyciągając ręce w jego kierunku
-Emily. Poczekaj - pocałował mnie w czoło, jednocześnie zdejmując mi majtki - skarbie, jesteś taka mokra
-O cholera - jęknęłam jak tylko mnie dotknął - trzecia baza
-Co? - warknął
-Zaliczona - przyciągnęłam go do siebie, całując go mocno, z pasją - kocham Cię
Nerwowo i szybko zaczęłam ściągać mu spodnie, dotykając go przy tym najlepiej jak umiałam. Byłam go tak spragniona, że nie mogłam nad sobą zapanować, ale on też nie mógł utrzymać rąk przy sobie. Jak to Marco. Mój Marco.
-Jesteś moją
-Jestem Twoja - powtórzyłam
-Kocham Cię
-Kocham Cię - uśmiechnęłam się delikatnie
-Home run - wymruczał wsuwając się we mnie, a ja wbiłam mu paznokcie w plecy
Home run. O tak. Zaliczone.
Kilka godzin później siedzieliśmy naprzeciwko siebie na łóżku i rozmawialiśmy. O wszystkim. O przeszłości. O teraźniejszości. O naszych planach. O nas.
-Ann coś wspominała, że zaczynasz pracę
-Miałam zacząć po ich ślubie, ale plany mi się trochę zmieniły - zaśmiałam się - zaczynam od sierpnia
-Gdzie? - uśmiechnął się
-W pracowni architektonicznej - oparłam się o zagłówek - nic wielkiego
-Jasne - przewrócił oczami - zawsze tak mówisz, wiesz?
-Bo zawsze tak myślę - zachichotałam
-Zaprojektujesz nam mieszkanie?
-A zapłacisz mi? - zażartowałam
-Pewnie. W naturze - puścił mi oczko, na co uśmiechnęłam się szeroko
-Okej, mogę się na to zgodzić - odparłam swobodnie - w przyszłym roku raczej nie będziesz miał wakacji, prawda?
-Coś na pewno będę miał - posłał mi delikatny uśmiech - tylko mniej niż teraz
-Francja Ci to wynagrodzi - sięgnęłam po poduszkę i przytuliłam ją do siebie - i wygrana
-Skąd wiesz, że wygramy?
-Wierzę w Was. W Ciebie - powiedziałam cicho
-Chodź tutaj - rozłożył szeroko ramiona, a ja z rozkoszą się do niego przemieściłam i pozwoliłam się objąć - ja też w Ciebie wierzę
-Wiem - cmoknęłam go w szyję
-Do Francji jedziemy dopiero w czerwcu, więc jeszcze wszystko się może wydarzyć - pocałował mnie w głowę - w zeszłym roku nauczyłem się, żeby nie planować
Westchnęłam ciężko, nie za bardzo wiedząc co mam powiedzieć. Słyszałam o tym co się stało i było mi go tak strasznie szkoda. Oglądałam zdjęcia w internecie i patrzenie na jego cierpienie wyżerało mnie od środka, ale nigdy nie poruszaliśmy tego tematu.
-Nie smuć się - szepnął mi do ucha - już dawno się z tym pogodziłem
-Dlaczego Ci nie wierzę? - pogładziłam go po policzku - to wciąż w Tobie siedzi, prawda?
-Tylko troszkę - odchrząknął, po chwili - ale czasu nie cofnę i nie mogę tego wciąż roztrząsać
-Od tego czasu częściej łapiesz kontuzje, mam rację?
-Śledzisz moją karierę? - błysnął uśmiechem
-Możliwe - oparłam czoło o jego ramię
-Jest trudniej, bo wciąż coś mi się dzieje - zaśmiał się, ale nie był to wesoły śmiech - ale wydaje mi się, że zaczęło się to wcześniej. Po prostu nie zwracałem na to wielkiej uwagi, co było ogromnym błędem
-Żałujesz, że nie pojechałeś do Brazylii?
Jestem głupia. Nie mogłam zadać gorszego pytania. Muszę przestać najpierw mówić, a dopiero potem myśleć
-Żałowałem - przytaknął - ale teraz już nie
-Dlaczego?
-Bo gdybym pojechał, to wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej - westchnął
-Chcesz zmienić temat? - zachichotałam zerkając na niego
-Może czas skończyć rozmowę? - potarł nosem moje ramię
-I iść spać? - uśmiechnęłam się
-Spać będzie później - ugryzł mnie, a ja pisnęłam cicho
-To bolało - odepchnęłam go, a on się zaśmiał
-I z tego bólu się śmiejesz i cieszą Ci się oczy? - uniósł pytająco jedną brew, na co pokiwałam twierdząco głową
-Bardzo dobrze mnie znasz - uśmiechnęłam się szeroko
-Chciałbym znać Cię lepiej
-I vice versa - ziewnęłam
-Wymęczyłem Cię - pocałował mnie w czoło - kładź się spać
-A co z Twoimi obietnicami? - spytałam sennie
-Nie martw się. Na wszystko przyjdzie czas - ułożył nas na łyżeczkę, przykrył kołdrą i pocałował w skroń
-Dobranoc skarbie
-To nasza pierwsza wspólna noc od dawna - szepnęłam jeszcze
-Wiem. Długo na to czekałem - objął mnie mocniej
-Dobranoc - wtuliłam się w niego i pozwoliłam Morfeuszowi, żeby wciągnął mnie do swojej krainy
Piękny rozdział. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń<3!!!
OdpowiedzUsuńHej hej!:)
OdpowiedzUsuńNadrobiłam wszystko! Wczoraj dosłownie umierałam z choroby ale to akurat moment idealny na czytanie (pomijam lektury do szkoły i ciągnącą sie za mna Lalką ale..jak się jest chorym to nie wolno się jeszcze bardziej katować!;D )
30 rozdział, jak to zleciało! Pamiętam dopiero co powstały zwiastun! Czas leci...
No i wreszcie się doczekałam Marco i Emily razem, tak jak miało być. Cudownie! <3 Tak to sobie właśnie wyobrażałam, są razem cudowni i aż się mordka szczerzy czytając o nich;) Marco wygrywa to opowiadanie zdecydowanie, we wszystkich kategoriach, naprawdę świetnie wykreowana postać, jakoś jak był najbardziej irytującym człowiekiem wcześniej (BO BYŁ.) to to i tak sprawiło, że patrząc na całokształt.. No naprawdę coś w sobie ma. I to dawne bycie głupim i niedojrzałym, późniejsza powolna metamorfoza to tego co jest teraz..sztos, serio!<3 Uwielbiam.
Rodzina Reusa to już w ogóle inna sprawa ale to jest wygryw #2. Melanie krzycząca do Marco "no biegnij za nią" najlepsza!
Teraz już wszystko jest dobrze i NIE MA PRAWA się zepsuć. Muszą być razem do końca forever and ever..:D
A Ty jak zwykle trzymasz megawysoki poziom pisania, jedyne co tu się nie zmienia!<33
Czekam na kolejny! Dużo dużo weny!
Buziaki! xx
❤
OdpowiedzUsuń