[Emily]
Samolot do Londynu z Theo na pokładzie odleciał godzinę temu, a ja siedziałam na kanapie owinięta grubym kocem i wpatrywałam się w wyłączony telewizor. Cały czas rozmyślałam nad tym, czy dobrze zrobiłam nie przeprowadzając z moim mężczyzną poważnej rozmowy o naszej przyszłości. Oczywiście nie powiedziałam mu też o tym, że całowałam się z byłym narzeczonym. Dwukrotnie. I dwukrotnie zostałam odrzucona.-Nie uważasz, że to okropne, że dwa razy zostałam odrzucona przez tego samego faceta ? – spytałam krzątającej się po kuchni Ann
-Uważam, że to bezczelne, bo to on Cię pierwszy pocałował. I to w dodatku dwukrotnie – westchnęła
-On zaczął i on skończył – powiedziałam cicho
-To niech lepiej on to naprawi – mruknęła wchodząc do salonu – zbieraj się, wychodzimy
-Gdzie ?
-Przejdziemy się na spacer albo do jakiejś kawiarni
-Nie chcę, nigdzie wychodzić Ann – pokręciłam przecząco głową
-Oj przestań, chcesz tu zgnić ?
-Tak – zachichotałam – na zewnątrz jest zimno, szaro i nieprzyjemnie. Po co mamy wychodzić ?
-To może zadzwonię do Mario, żeby przyjechać i coś razem porobimy – zaproponowała
-Pewnie, będzie miło – uśmiechnęłam się – ale niech ten Twój głupi narzeczony nie wpadnie na pomysł ściągnięcia tu swojego przyjaciela
-Spokojnie. Wybiję mu to z głowy – posłała mi pokrzepiający uśmiech – a po za tym i tak byśmy go tu nie wpuściły
-True – zaśmiałam się
-Posuń się – wcisnęła się koło mnie i zabrała mi pół koca
-Miałaś dzwonić do Mario – położyłam głowę na jej ramieniu
-Wysłałam sms, napisał, że wpadnie i przyniesie nam coś do jedzenia
-Fantastycznie, bo ja mam za mało rzeczy w lodówce – przewróciłam oczami – Theo wykupił pół sklepu, żebym nie głodowała, a mama chciała mi zrobić obiady w słoikach
-Dlaczego ? – wybuchła śmiechem
-Z tego samego powodu, dla którego jesteś tutaj ze mną. Boicie się, że jak będę sama to się załamię i będzie problem
-Wiesz, że to nie prawda – skrzywiła się
-Yhmm
-A po za tym Twoja mama na pewno nie myśli, że się załamiesz – szturchnęła mnie – widziała Cię z Marco
-Tak i zauważyła, że się całowaliśmy – jęknęłam
-Wszyscy to zauważyli
-Nie pocieszasz mnie
-A powinnam ? – zażartowała
-Zdecydowanie – zachichotałam
-Theo prosił, żebyśmy o Ciebie dbali, ale nie będziemy z Tobą cały czas Em
-To dobrze – odetchnęłam z ulgą – serio, bardzo się cieszę, że będę miała trochę wolności
-A wymyśliłaś już jak i kiedy powiesz Theo o tym, że całowałaś się z Marco ?
-Na razie nie – westchnęłam – cały czas się zastanawiam
-Powinnaś to zrobić jak najszybciej, może jak wybierzesz się do niego do Seattle
-Jeszcze nie wiem, czy w ogóle się wybiorę – zamknęłam na chwilę oczy – nie chcę, żeby wyglądało to tak jakby bardzo mi na nim zależało
-Okej, ale przez telefon tego nie załatwisz – stwierdziła
-Wiem, a jakbym poczekała, aż on wróci ?
-Wróci za dwa miesiące, do tego czasu zamierzasz udawać ?
-Nie będę nic udawać – oburzyłam się
-Poleć do niego za dwa tygodnie, powiedz mu i po sprawie – doradziła mi – nie możesz w kółko go zwodzić, a jak chcesz zawalczyć o Marco to najwyższa pora
-Daj spokój Ann. Nie zamierzam o nikogo walczyć
-Jesteś pewna ? – zmarszczyła brwi
Chciałam coś opowiedzieć, ale zanim zdążyłam zastanowić się nad tym co powiem to modelka poderwała się z kanapy i pobiegła otworzyć drzwi. Słyszałam jak rozmawia z Mario w przedpokoju, ale na szczęście słyszałam, tylko ich. Będziemy we trójkę.
-A co to za piękna istota na kanapie – usłyszałam
-Księżniczka – powiedziałam dziecięcym głosem – co mi przywiozłeś?
-Same pyszne rzeczy – wskazał na papierowe torby, które trzymał w rękach
-Pytam o konkrety – mruknęłam wygrzebując się z koca
-Zrobimy sobie sushi i może suflety. Co Ty na to ?
-Wspólne gotowanie ? – spytałam uśmiechając się szeroko – z Tobą zawsze!
-No to dawaj tu ten swój wielki tyłek
-Wypraszam sobie! – prychnęłam
-Zdemolujemy Ci kuchnie, ale co tam – zaśmiała się przyszła pani Gotze
-Trochę demolki nikomu jeszcze nie zaszkodziło – machnęłam ręką
Wszyscy ubraliśmy fartuchy, rozpakowaliśmy zakupy zrobione przez piłkarza i zabraliśmy się do gotowania. Oczywiście najpierw przygotowaliśmy sobie wszystkie potrzebne rzeczy, ale przecież w kuchni improwizacja też jest potrzebna. Chyba, że coś nie wyjdzie to wtedy powinno zajrzeć się do książki kucharskiej. A z Mario to raz wychodzi, a raz nie. Nigdy nic nie wiadomo. Na początku zabraliśmy się za sushi, bo przecież suflety robi się tylko kilkanaście minut. Ile mieliśmy przy tym zabawy! Śmialiśmy się tak długo, że brzuch mnie bolał, ale w pozytywnym znaczeniu oczywiście.
-To co dajemy jeszcze ?
-Wystarczy, następny zrobimy może z łososiem – uśmiechnęłam się patrząc jak Gotze sprawnie sobie radzi
-Wino mam, mam wino! – zawołała Ann-Kathrin pokazując nam butelkę – na trzeźwo nie powinno się gotować
-Coś czuję, że będę Was zbierał z podłogi – zażartował szatyn
-Ja chyba podziękuję – skrzywiłam się – jakoś ostatnio nie mam dobrych skojarzeń z alkoholem
-Z alkoholem może nie, ale z Marco na pewno – mężczyzna poruszył znacząco brwiami
-Drań! – rzuciłam w niego pałeczkami
-Spokojnie dzieci, to jeszcze nie czas na kłótnie
-Jak idą przygotowania do ślubu ? – spytałam – ja to chyba powinnam zacząć szykować wieczór panieński
-Żadnych wieczorów! Moja narzeczona nie będzie patrzyła na półnagich facetów w lateksowych strojach!
-Masz racje – zachichotałam – nie będzie facetów w lateksowych strojach ...
-Ej! – oburzyła się blondynka
-Będą faceci bez lateksowych strojów – dokończyłam śmiejąc się głośno
-I to mi się podoba! – powiedziała kobieta
Obie nie mogłyśmy już złapać oddechu tak mocno się śmiałyśmy, a Mario patrzył na nas udając złość i krzywiąc się z obrzydzeniem. Nie mam jeszcze pomysłu na wieczór panieński, ale na pewno wymyślę coś spektakularnego. Och i nie będzie to wodospad alkoholu z dodatkiem striptizerów. Może pojawią się jacyś wspaniali policjanci albo strażacy. Chociaż my z Ann najbardziej chciałybyśmy piłkarzy ...
-Zamyśliłaś się księżniczko – stwierdził Mario wkładając mi do ręki kieliszek z winem
-Myślałam, o Waszym ślubie – skłamałam – dziękuję za wino
-Cała przyjemność po mojej stronie – posłał mi braterski uśmiech
Kilkanaście minut później udało nam się dokończyć całą masę pysznego sushi, które ułożyliśmy na kilku talerzach i postawiliśmy na blacie.
-Zróbmy suflety czekoladowe – zaproponowałam – albo serowe
-Chyba Cię Bóg opuścił moja droga – usłyszałam – żadne serowe suflety nie wchodzą w grę. Czekolada, czekolada i jeszcze raz czekolada
-Ktoś ma chyba cheat meal – zachichotałam
-Mój grubasek – modelka cmoknęła go w policzek – będzie więcej ciałka do kochania
-Ja Ci dam grubasku! – zawołał „zły” łapiąc ją za biodra – doigrałaś się
-NIE! – zaśmiała się usiłując się wyrwać
-Teraz to już Cię nie puszczę – przycisnął ją do blatu
Uśmiechnęłam się blado, patrząc na nich i na to jacy są szczęśliwi. Wspaniała z nich para. Wycofałam się nieco, gdy moi przyjaciele zaczęli się całować i zamknęłam się w łazience. Ogarnęłam się trochę po gotowaniu, obmyłam twarz zimną wodą i umyłam ręce. Po kilku minutach wróciłam do kuchni, gdzie o dziwo wielkie love store się zakończyło.
-Gdzieś nam zniknęłaś mała
-Byłam w toalecie gołąbeczki – uśmiechnęłam się – to co robimy deser ?
-Zdecydowanie
-A możemy potem od niego zacząć ? Ania tak robi
-Ania nie je sufletów z czekolady i mąki – zaśmiałam się – ale pewnie zaczniemy od sufletów, bo nie powinny za długo stać
Piłkarz wydał z siebie okrzyk radości, a my zachichotałyśmy wesoło. Wspólnymi siłami przygotowaliśmy suflety, ale gdy były w piekarniku to zaczęliśmy rzucać się mąką. Chciałam się schować za wyspą, ale i tak byłam cała brudna, a raczej biała.
-Będziecie to sprzątać! – pogroziłam im palcem
-Ostrzegałam! – broniła ich kobieta – mówiłam, że tak będzie
-Jedna wielka katastrofa – rozejrzałam się po pomieszczeniu – ale podoba mi się to!
-That’s my girl! – zawoła modelka
Zaśmiałam się kolejny raz, a wtedy właśnie zadzwonił dzwonek do drzwi. Nieco zestresowana swoim wyglądem ruszyłam do przedpokoju. Ciekawe co sobie pomyśli osoba stojąca po drugiej stronie drzwi, gdy otworzę ubrana w dresy, dużą, męską bluzę, fartuch i cała w mące. No cóż.
-Co Ty tu robisz ? – wykrztusiłam, po kilkunastu sekundach widząc przed sobą Caroline
-Mam nadzieję, że nie przeszkadzam – uśmiechnęła się
-W zasadzie to przeszkadzasz – za moimi plecami odezwał się głos
-Ann! – zbeształam ją
-Powinnam Cię uprzedzić, ale nie mam do Ciebie kontaktu – skrzywiła się nowa dziewczyna mojego byłego chłopaka
-Nie ma problemu – machnęłam ręką – jeśli masz ochotę coś zjeść to zapraszam
-Dziękuję – weszła do przedpokoju i rozebrała się z wierzchniego ubrania
-Powiem Mario, żeby wstawił wodę na kawę – westchnęła modelka
Zostałam sama z nieco pulchną blondyneczką, więc posłałam jej z lekka wymuszony uśmiech. Jeśli poruszy temat pocałunku to chyba umrę. Nie. Marco na pewno nic jej nie powiedział.
-Pewnie zastanawiasz się co tu robię – powiedziała jakby czytając mi w myślach
-Trochę tak – zaśmiałam się nerwowo
-Wiem, że dużo znaczysz dla Marco i chciałabym Cię lepiej poznać. Może kiedyś się zaprzyjaźnimy
-Może – odpowiedziałam niepewnie
-Jeśli martwisz się tym co się wydarzyło to spokojnie. Ja już wszystko wiem i naprawdę rozumiem
-Marco Ci powiedział ? – spytałam zaskoczona
-Nie mamy przed sobą tajemnic – uśmiechnęła się
-Och, jasne
-Wiem w jakiej byłaś sytuacji i, że potrzebowałaś wsparcia. Na początku byłam zła, ale potem długo o tym myślałam i nie potrafiłam postawić się w Twojej sytuacji. To co się zdarzyło musiało być dla Ciebie straszne. Jeśli, tylko będzie trzeba to możesz liczyć na moją i Marco pomoc
Zaraz. Zaraz. Chyba się pogubiłam. O czym ona do mnie mówi ? O czym ona wie ? Bo chyba nie o tym, że całowałam się z jej facetem.
-Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy
-I może wybierzemy się kiedyś razem na lunch
-Pewnie – odpowiedziałam mało podekscytowana – a na razie zapraszam na kawę i suflet
-Na pewno ? Nie chcę Wam zawracać głowy
-Daj spokój, przecież zapraszam
Moi przyjaciele nie byli zbyt zadowoleni, gdy we dwie weszłyśmy do kuchni, ale przecież nie mogłam jej wyprosić. To nie wyglądałoby zbyt ciekawie.
-Czekamy na Was z sufletami, ja już nie mogę się doczekać – powiedział Mario
-Chcesz kawę czy herbatę? – spytała Ann
Brawo. Stara się
-Herbata będzie w porządku, dzięki
-Marco wie, że tu jesteś ?
-Nie miałam okazji mu jeszcze powiedzieć – westchnęła – zaraz po treningu pojechał do Melanie
-Rozumiem – pokiwałam głową
Siedząc obok Caroline czułam, jak wzrastają moje wyrzuty sumienia i nie mogłam się z tym pogodzić. To było duszące, paraliżujące i tak straszne, że nie mogłam tego znieść. Ani wino, ani suflet, ani nawet rozbawiający nas Mario nie pomagał. Nie wiem, czy blondynka zdawała sobie z tego sprawę czy może sama czuła się podobnie. Nie, wróć. Nie podobnie. Ona nie dobierała się do mojego faceta, ani on do niej.
-W porządku. Bardzo dziękuję za gościnę, ale czas już się zbierać – spojrzała na zegarek – mam nadzieje, że kiedyś to powtórzymy. Teraz zapraszam do nas
O nie. Jeszcze bardziej niezręcznie ? No way.
-Pewnie, jakoś się zgadamy – posłałam jej sztuczny uśmiech – odprowadzę Cię do drzwi
-Ja to zrobię – powiedział piłkarz –a Ty oddzwoń do mamy, bo dzwoniła kilka razy, gdy rozmawiałyście w przedpokoju
-Hmm, pewnie. To może być coś ważnego
-Oczywiście, mną się nie przejmuj! Do zobaczenia
Gdy sięgnęłam po telefon, a dziewczyna Marco i Gotze zniknęli z kuchni to Ann powstrzymała mnie kładąc mi dłoń na ramieniu.
-Ściemniał, chyba wystarczy Ci już towarzystwa Caro
-Dałabym sobie z nią radę – zapewniłam przyjaciółką
-Oczywiście, że tak, ale po co ? Masz nas, a my zawsze Ci pomożemy
-Za to Was kocham – przytuliłam ją – zaczęłam mieć wyrzuty sumienia
-Jak to ?
-Przez to, ze całowałam się z Marco – jęknęłam – ona tu przyszła, chcę być miła, a ja ... ja całowałam się z jej facetem i ona nic o tym nie wie
-Całowałaś się z jej facetem, bo się kochacie, a nie dlatego, że chcieliście dokopać Caroline
-Pocieszyłaś mnie, nie ma co
-Emily tu nie chodzi o to, żeby Cię pocieszać czy nie – westchnęła – zrozum, że nawet, jeśli zaprzyjaźnisz się z Caro to i tak będzie ciągnęło Cię do Marco
-Więc wspaniale, że jego do mnie nie ciągnie – powiedziałam cicho – połowa problemu z głowy
-On Cię odrzuca, bo Cię kocha
-To prawda – powiedział szatyn stając koło mnie – Marco Cię kocha
-Skąd ta pewność Gotze ?
-Jest moim najlepszym przyjacielem, znam go
-Czy chociaż raz od mojego powrotu powiedział Ci, że mnie kocha ?
-No nie – odpowiedział, po dłuższej chwili milczenia – ale ja wiem, że to prawda
-Zjedzmy sushi – powiedziałam – to lepsze, niż te rozmowy
-Jesteś pewna ?
-Nie – pokręciłam przecząco głową – ale na pewno jestem wściekle głodna
-W takim razie jemy – zarządziła Ann podając nam talerze
-Jeszcze wina ?
-Cały kieliszek – zachichotałam – zdecydowanie się przyda
-Przydadzą to się jeszcze dwie butelki
-I tabletki na kaca na jutro – dodał sportowiec
-I dużo wody – uśmiechnęłam się
Każde z nas wzięło sobie pałeczki i powoli konsumowaliśmy przygotowane przez nas danie. Pamiętam jak pierwszy raz jadłam sushi pałeczkami. Masakra. Nie najadłam się zbyt wiele, ale przynajmniej miałam frajdę.
-O czym myślisz księżniczko ?
-O tym jak pierwszy raz jadłam pałeczkami sushi
-Jak Ci szło ?
-Gorzej niż źle – powiedziałam rozbawiona – ale jak widać ... praktyka czyni mistrza
-To prawda – uśmiechnął się piłkarz – ja na przykład nie jestem dobry w graniu w piłkę, ale wciąż się uczę
-I jak Ci idzie ? – podjęłam jego szaloną grę – na pewno za dwadzieścia lat będziesz poziom wyżej niż amator
-Całe szczęście – położył sobie dłoń na sercu – już myślałem, że zajmę mi to z trzydzieści lat
-Nie nie, spokojnie – puściłam mu oczko
-Wciąż się zastanawiam jak to możliwe, że ja z Wami wytrzymuję – kobieta pokręciła z niedowierzaniem głową – powinnam dostać za to Nobla
-Mówisz i masz skarbie. Ja Ci to załatwię – zażartował szatyn
-To ja chcę Oscara! – powiedziałam
-Nie za dużo tych życzeń?
-Nie – uśmiechnęłam się – przecież Ty wszystko potrafisz i jesteś taki doskonały
-Pieścisz moje ego mała – uśmiechnął się
-Uważaj, bo jak spadniesz z jego poziomu na poziom swojej inteligencji to mocno się poobijasz – zażartowała jego narzeczona, a on się skrzywił
-Dziękuję Ci bardzo, będziesz coś ode mnie chciała – chciał jej pokazać środkowy palec, ale złapałam go za rękę
-Ja Cię nie przenocuję w razie czego – ostrzegłam go – pamiętaj o solidarności jajników
-Solidarność dzieli się na dwa typy Emily – spojrzał mi w oczy – męską i damską, więc nie groź mi swoją świtą, bo ja Ci pogrożę swoją
-Okej – śmiejąc się uniosłam ręce w geście poddania się – nie będę się kłócić, bo się Ciebie boję
-Tak ma być – pokazał mi uniesionego w górę kciuku
-Dał mi lajka Ann – zawołałam
-Zasłużyłaś – zachichotała
Niby dorośli, niby dojrzali, a jak przyjdzie co do czego to zachowujemy się jak małe dzieci. Taki nasz urok. Tak się zachowują przyjaciele, a ja mam najlepszych przyjaciół na świecie. Kilkadziesiąt minut i dwa wina później siedzieliśmy na podłodze w salonie oglądając pierwszy sezon Gry o Tron. Nie jest to mój ulubiony serial, ale po alkoholu jakoś wchodzi.
-Chciałbym mieć taki tron w domu – powiedział Mario
-Po moim trupie – zaśmiała się Ann – znając Ciebie to postawisz go w sypialni
-Nie – zaprzeczył – w salonie
-Nie pasuję nam do salonu – oburzyła się blondynka
-Ale ja chcę ! – powiedział jak małe dziecko
-Ja Ci kupię Mario – zapewniłam go – poczekaj do ślubu
-Poważnie ?
-Jasne – wybełkotałam – taki w odpowiednich wymiarach
-That’s my girl! – zawołał tak jak wcześniej jego narzeczona
-It’s me! – wyszczerzyłam zęby w uśmiechu
-Będziemy się chyba zbierać – spojrzał na zegarek – jest późno, a ja mam jutro trening
-Oczywiście, dziękuję, że spędziliście ze mną cały dzień
-Świetnie się bawiliśmy – cmoknął mnie w policzek – dasz sobie radę ?
-Tak – przewróciłam oczami – bez stresu
-Chodź skarbie, zbieramy się – pomógł się podnieść blondynce – przyda Ci się odpoczynek
-Masz rację – uśmiechnęła się – jestem padnięta
Odprowadziłam ich do drzwi i poczekałam, aż się ubiorą, jednak zanim wyszli to Mario odwrócił się do mnie i spojrzał na mnie troskliwym wzrokiem.
-Pamiętaj, żeby zamknąć drzwi, a jakby coś się działo to dzwoń
-Oczywiście tato – zaśmiałam się
-Trzymaj się mała!
-Pa! – pomachałam im, po czym zamknęłam za nimi drzwi
Gasząc po drodze światła udałam się prosto na górę. Mi też przyda się odpoczynek. I sen. Dużo snu.
*****
Pisałam Wam kiedyś, że przejechałam się na pewnych osobach. I myślę, że znowu nadchodzi ten moment, że kolejną osobę będę musiała usunąć ze swojego środowiska. Tym razem ze środowiska Bloggera ...
super rozdział ciekawe co kombinuje caro
OdpowiedzUsuńRozdział fantastiko :D oby tak dalej motywacja jest. Nie przejmuj się nikim głowa do góry i do przodu
OdpowiedzUsuńDobrze mieć takich przyjaciół jak Mario i Ann ale caro niech nie aspiruje do miana przyjaciółki Emily a Marco niech aspiruje do bycia chłopakiem Em a nie caroline
OdpowiedzUsuńEmily mogłaby być już z Marco
OdpowiedzUsuń