[Emily]
Otworzyłam zaspane oczy. Słońce wpadało do sypialni przed duże okna, zatrzymując się na łóżku. Spojrzałam na swojego partnera, który jeszcze słodko spał, wtulony we mnie. Uśmiechnęłam się na ten widok, delikatnie pogładziłam go po policzku, po czym wyplątałam się z jego objęć. Z kuchni dochodziły stłumione odgłosy gotowania, więc szybko domyśliłam się, że to Ann szykuje śniadanie. Jej mąż jest już pewnie w Dortmundzie i dzielnie trenuje. Zachichotałam cicho pod nosem. Biedny Mario. Jak wróci, będzie przeklinał Marco, że ten “jest na zwolnieniu”. Wstałam z łóżka, narzuciłam na siebie koszulę swojego ukochanego, zgarnęłam telefon z szafki nocnej i opuściłam naszą sypialnię. Schodząc ze schodów, wyraźniej słyszałam już swoją przyjaciółkę, która nuciła pod nosem jakąś wesołą piosenkę. -Dzień dobry - uśmiechnęłam się
-Cześć - pomachała mi, przerywając krojenie pomidorów
-Robisz dla nas śniadanie? - zajrzałam jej przez ramię - co to będzie?
-Jajka zapiekane w tostach, z pomidorami i serem - wskazała palcem na swojego smartfona, leżącego na blacie - możesz sobie przejrzeć przepis
-Zaufam Ci - zachichotałam - potrzebujesz pomocy?
-Jeśli możesz, to zrób kawę czy herbatę, jak wolisz
-Jasne - kiwnęłam głową - co dla Ciebie?
-Herbata - zerknęła na mnie kątem oka - już piłam dzisiaj kawę
-Od dawna jesteś na nogach? - zmarszczyłam brwi
-Przebudziłam się jak Mario wychodził na trening - skrzywiła się - a potem jakoś nie mogłam już zasnąć
Westchnęłam, powstrzymując się od komentarza. Wyjęłam z szafki trzy kubki, w dwóch z nich zrobiłam kawę, a w trzecim przygotowałam herbatę. Modelka powoli robiła dla nas śniadanie, a dom wypełniał się jego zapachem.
-Rozumiem, że Marco jeszcze śpi? - zaśmiała się
-Tak, korzysta ze zwolnienia - zażartowałam - musi się wygrzać, jeśli chce wyzdrowieć
-Faktycznie - uśmiechnęła się szeroko
-Zaraz pójdę go obudzić, żeby zjadł z nami
-Koniecznie! Lepiej smakuje gorące - otworzyła piekarnik i włożyła do niego dwie patelnie, z naszymi jajkami w tostach - za kilka minut będzie gotowe
-Co chcesz dzisiaj robić? - upiłam łyk gorącej kawy
-Myślałam, że może przejdziemy się na spacer po śniadaniu, co Ty na to?
-Pewnie, szkoda siedzieć cały dzień w domu, jeśli pogoda ma być w miarę dobra
Nakryłam do stołu, pomogłam ogarnąć blondynce blat, a gdy piekarnik zaczął pikać, ruszyłam na górę, żeby obudzić swojego ukochanego. Piłkarz leżał na brzuchu,rozwalony na naszym łóżku, obejmując moją poduszkę. Uśmiechnęłam się na ten widok.
-Marco - wyszeptałam mu czule do ucha
-Hmm? - wymruczał
-Wstawaj - przeczesałam palcami jego gęste włosy - Ann zrobiła śniadanie
-Zjem później - mruknął
-Później będzie niedobre - pocałowałam go w szyję - no dalej, kawa też jest
-Kawę mieliśmy pić dopiero w południe - obrócił się na plecy, wciąż nie otwierając oczu - teraz czas na poranny sex
Zaśmiałam się wesoło i pokręciłam z niedowierzaniem głową.
-Dopiero jak razem zamieszkamy - przypomniałam mu
-Łamiesz mi serce - spojrzał na mnie, swoimi pięknymi, zaspanymi oczami
-Przykro mi - cmoknęłam go w policzek - ruszaj tyłek
-Muszę się ubierać?
-Niekoniecznie - wzruszyłam ramionami - jak widzisz, ja jestem jeszcze nieogarnięta
-I masz na sobie moją koszulę - uśmiechnął się - kuszący widok
-Dla Ciebie mój widok zawsze jest kuszący - mrugnęłam do niego
-To prawda - kiwnął głową
-Idę na dół, masz dwie minuty, żeby do nas dołączyć - oznajmiłam
-A jak nie dołączę?
-To śpisz na kanapie - zachichotałam, wychodząc z sypialni
Zamknęłam za sobą drzwi i zeszłam powoli po schodach. Ann zdążyła nałożyć już, każdemu porcję śniadania na talerze. Usiadłam przy stole, na swoim stałym miejscu, a modelka zajęła miejsce obok mnie.
-Podsiadlaś mnie, Ann-Kathrin
-To dlatego, że się spóźniłeś Marco - odpowiedziała mu zadowolona - kawa na blacie, śniadanie na talerzu. Smacznego
-Dziękuję - usiadł naprzeciwko mnie, upił łyk gorącego napoju i zlustrował wzrokiem swój posiłek - Mario na treningu?
-Tak - przytaknęła - nie obija się, jak co poniektórzy
-Nie mam pojęcia, o czym mówisz - zaśmiał się, po czym spojrzał na mnie - wszystko w porządku, Em? Siedzisz tak cicho
-Nie chcę Wam przeszkadzać - zażartowałam
-Ktoś tu jest zazdrosny - blondynka delikatnie mnie szturchnęła
-Wczoraj uzgodniliśmy, że nie muszę być zazdrosna - pokazałam jej język
-To była wersja przy Mario - odparł wesoło piłkarz - co wymyśliłyście na później?
-Chcemy się wybrać na spacer - sięgnęłam po swój kubek - pogoda ma być dobra
-Świetny pomysł, wieczorem możemy zrobić ognisko, czy grilla - rzucił - zamkniemy sezon
-Byłoby super, ale nie wiem, czy mamy jedzenie na takie atrakcje - westchnęła pani Gotze - dam znać Mario, żeby kupił coś w drodze powrotnej
-Okej - uśmiechnął się
Dokończyliśmy jeść pierwszy i najważniejszy posiłek dnia, blondyn ogarnął kuchnię i brudne naczynia, Ann zabrała się za pisanie nowej listy zakupów dla swojego męża, a ja skorzystałam z okazji i pobiegłam na górę, aby się ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i związałam je w luźnego koka. Akurat zapinałam stanik, gdy drzwi otworzyły się gwałtownie i stanął w nich mój ukochany. Uśmiechnął się szeroko, oparł plecami o ścianę i spojrzał na mnie wygłodniałym wzrokiem.
-Będziesz się tak gapił? - zerknęłam na niego
-Yhmm - kiwnął głową
Uśmiechnęłam się delikatnie, stanęłam tyłem do niego i sięgnęłam po czarne jeansy z niewielkimi przetarciami, leżące na łóżku. Do tego założyłam szeroki, beżowy sweter, w którym podwinęłam lekko rękawy. o tego założyłam szeroki, ciemnobeżowy sweter, w którym podwinęłam lekko rękawy, żeby nie były zbyt długie. Na nogi wsunęłam czarne botki na płaskiej podeszwie.
-Możesz przestać się gapić, kochanie - posłałam blondynowi uśmiech - i zacząć się szykować. Chcemy iść na spacer, zanim Mario wróci - przypomniałam mu
-Wiem wiem - przeczesał palcami włosy - potrzebuję, tylko kilka minut
-Jak zwykle - zaśmiałam się
Zrobił kilka kroków zbliżając się do mnie, złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Opierałam się plecami, o jego umięśnioną klatkę piersiową, czując jego ciepły oddech na swojej szyi.
-Kocham Cię, mała - powiedział cicho
-Ja też Cię kocham, mały - odchyliłam głowę i oparłam o jego ramię
Pocałował mnie w głowę, a następnie odsunął się ode mnie i ruszył do łazienki, aby się ogarnąć. Ja w tym czasie sięgnęłam, po biżuterię, którą sobie przygotowałam. Srebrny naszyjnik, kilka srebrnych, ciężkich bransoletek i dużych pierścionków. Zaszalałam. Do średniej, czarnej torebki wrzuciłam kilka, najpotrzebniejszych rzeczy.
-Gdzie jest moja czarna bluza? - Reus spojrzał na mnie udawanym, groźnym wzrokiem
-Masz na myśli naszą czarną bluzę? - uśmiechnęłam się szeroko
-Tak, właśnie to mam na myśli - przewrócił oczami - to, gdzie ona jest?
-W mojej szafie - wskazałam ręką - wisi na wieszaku
-Oczywiście, mogłem się domyślić - zaśmiał się
Kilkanaście minut później oboje byliśmy gotowi, zeszliśmy na dół i czekaliśmy na Ann, która rozmawiała jeszcze przez telefon. Zgarnęłam z lodówki butelkę wody, którą włożyłam do torebki, a piłkarz wziął jabłko, które również wylądowało w mojej torebce.
-Jak będzie mi za ciężko, to Ty będziesz nosił moją torbę - zażartowałam, kiwając na niego palcem
-Z największą przyjemnością - puścił mi oczko
-Moją torebkę też będziesz mógł ponosić, jeśli tak to lubisz! - zawołała Ann, zbiegając ze schodów
-Oczywiście, pani Gotze - wywrócił oczami, wywołując nasz chichot - gotowe panienki?
-Gotowe - przytaknęłyśmy
-To wychodźcie, a ja wszystko pozamykam - kiwnął głową na drzwi wejściowe
Posłusznie wyszłyśmy na zewnątrz i stanęłyśmy na podwórku przed drzwiami. Marco jeszcze chwilę krzątał się po domu, a po chwili wyszedł, zamknął drzwi i dołączył do nas. Złapał mnie za rękę, ściskając ją delikatnie.
-Którędy chcemy iść? - spytał
-Obojętnie - blondynka wzruszyła ramionami - zdajemy się na Ciebie
-Ostatnio spacerowałem tu na zimę, teraz jest zdecydowanie przyjemnie
-To dlatego, że nie lubisz zimy, kochanie - zachichotałam
-Dlatego właśnie jak będę miał przerwę zimową, to wyskoczymy do jakiegoś ciepłego miejsca - posłał mi uśmiech
-Byle nie do Dubaju - mruknęłam
-Nie, nie do Dubaju - pocałował mnie w czoło
-Dubaj jest cudowny, Em - zaćwierkała modelka - nie możesz się uprzedzać. Możemy jechać we dwie, jak chłopaki będą ciężko pracować na boisku
-Pomyślimy - wysiliłam się na uśmiech
-Ann, chcesz zabrać moją kobietę na szaloną wycieczkę do Dubaju? Nie wiem, czy będę mógł się na to zgodzić
-Marco skarbeczku - posłała mu promienny uśmiech - nie będziesz miał zbyt wiele do powiedzenia w tej kwestii
-Na pewno więcej niż Ty - odgryzł się
-Oj nie wiem, nie wiem - pokiwała głową w udawanym zamyśleniu
-Wracając do przerwy zimowej - przerwałam ich przyjacielską sprzeczkę - powinniśmy się wybrać wszyscy razem
-Tak, powinniśmy - kiwnął głową, mój mężczyzna - rozejrzymy się z Mario, za jakimś fajnym egzotycznym miejscem
-Kilka lat temu rozglądaliśmy się za tanimi miejscami - przypomniało mi się - zarzekaliśmy się, że sami za wszystko zapłacimy, a potem i tak rodzice dawali nam większość - roześmiałam się wesoło
-Stare dobre czasy - zachichotała modelka
-Pamiętam jak wydałem pół pensji na kwiaty dla Emi, a ona zostawiła je w kawiarni
-Były śliczne - westchnęłam - wróciłam po nie, ale już ich nie było
-Za karę nie kupowałem jej później kwiatów - mruknął rozbawiony
-To prawda - kiwnęłam głową - zamiast tego dostawałam czekoladki
-Przynajmniej na coś się przydały - blondynka wzruszyła ramionami - mogłaś je zjeść i byłaś zadowolona, a kwiaty tylko stoją w wazonach i usychają
-Powiedziała Ann, która uwielbia kwiaty i może mieć cały dom zawalony nimi - przewróciłam oczami
-Oj tak, kwiaty uwielbiam, szczególnie takie cięte - potwierdziła - ale często kupuję je sobie sama - prychnęła - choć przyznaję, że mąż też mnie rozpieszcza
-Teraz większość ludzi nie chcą dostawać kwiatów z okazji ślubu, a Ann wręcz o to błagała - Reus szturchnął ją biodrem
-Nie błagałam! - oburzyła się - po prostu wszyscy dobrze mnie znają i wiedzieli, co chciałabym najbardziej dostać
-A jak ktoś nie wiedział, to ja jako świadkowa go o tym informowałam - dodałam
-Ja, jako świadek, zajmowałem się nieco innymi sprawami - odchrząknął
-Właśnie Marco - klasnęła w dłonie - skoro jesteś już tutaj sami, to może…
-Nie jesteśmy sami - spojrzał na nią z udawanym przerażeniem, wskazując na mnie
-Chodziło mi o to, że nie ma z nami Mario - spiorunowała
-Ann zmierza do tego kochanie, że chciałaby wiedzieć co robiliście na kawalerskim - wytłumaczyłam
-Właśnie do tego zmierzałam - potwierdziła
-What happens in Vegas, stays in Vegas - uśmiechnął się szeroko
Siedzieliśmy na tarasie przy zastawionym stole, piliśmy piwo, a w tle stał rozpalony grill, którego zawdzięczaliśmy kolację. Mario odpalił muzykę, Ann zadbała o nastrój - świeczki duże i małe paliły się gdzieś dookoła, a my z Marco zajmowaliśmy się jedzeniem i piciem. Powoli robiło się ciemno, chłodno, ale my dopiero się rozkręcaliśmy. Planowaliśmy rozpalić ognisko po posiłku i powspominać stare, dobre czasy. Akurat mieliśmy sprzątać talerze, gdy na podwórko wjechał samochód. Spojrzeliśmy na siebie zdziwieni, a mój mężczyzna wstał z miejsca i poszedł przywitać nowych gości. A dokładniej swoje siostry.
-Pomyślałyśmy, że dołączymy - uśmiechnęła się Yvonne - mam nadzieję, że nie przeszkadzamy
-Coś Ty! - przytuliłam ją - cieszę się, że jesteście
-Ale nam zrobiłyście niespodziankę - zachichotała Ann - co tak same?
-Sprzedałyśmy dzieci tatuśkom i jesteśmy - uśmiechnęła się Melanie
-Bardzo dobrze, zostało nam jeszcze sporo jedzenia, sami tego nie zjemy - zażartował Marco - a zaraz rozpalimy ognisko. Siadajcie do stołu
-Przyniosę dodatkowe talerze - oznajmiłam - chcecie coś ciepłego do picia?
-Ja poproszę zieloną herbatę - poprosiła ciężarna - zresztą chętnie Ci pomogę
Kiwnęłam głową, po czym ruszyłam do środka przez otwarte drzwi tarasowe. Wstawiłam wodę na herbatę, wyjęłam talerze z szafki i sięgnęłam do szuflady po sztućce.
-Dawno się nie widziałyśmy - oparła się o blat
-Wiem - skrzywiłam się - strasznie Cię przepraszam, ale ostatnio byłam zawalona robotą
-Nie unikasz mnie, prawda Em?
-Oczywiście, że nie! - spojrzałam na nią - kilka dni temu nawet rozmawiałam z Marco, że muszę się z Tobą umówić, ale mnie wyprzedziłaś
-Jakoś się tak złożyło - roześmiała się
-Jak się czujesz?
-Powoli coraz lepiej - pogładziła się po płaskim brzuchu - nie jest jeszcze idealnie, ale mdłości powoli ustępują, nie jestem już ciągle senna
-To dobrze -założyłam kosmyk włosów za ucho - początek chyba najgorszy, co?
-Zdecydowanie - sięgnęła po kubek z gotową herbatą - ale bardzo szybko mija
-Pewnie - westchnęłam
Wróciłyśmy na taras, gdzie usiadłam z powrotem na swoim miejscu. Piłkarze powoli rozpalali ogień, a modelka rozmawiała z najstarszą siostrą mojego ukochanego.
-Jedzcie dziewczyny - zachęciłam podając im talerze - szkoda, żeby się zmarnowało
-Em, jak praca?
-Dużo roboty - wzruszyłam ramionami - ale bardzo mi się podoba
-Pewnie trudno to pogodzić z projektem mieszkania
-Łatwo nie jest - zachichotałam
-Marco coś wspominał, że remont się przedłuży
-Najprawdopodobniej tak, ale wciąż liczę, że wyrobią się na czas - wyznałam - zobaczymy jak będzie
-Najważniejsze, żeby wszystko dobrze zrobili - uśmiechnęła się
-Ognisko zaraz będzie gotowe, możemy się przenieść jak zjecie - blondyn podszedł do nas i położył mi dłonie na ramionach - przyniosę Wam jakieś koce albo coś cieplejszego do ubrania
-Pomóc Ci? - spojrzałam na niego z dołu
-Dam sobie radę - pocałował mnie w czoło - to zajmie tylko kilka minut
-Okej - kiwnęłam głową
Kilkanaście minut później siedzieliśmy wokół ogniska wymieniając się wspomnieniami. Opowiadaliśmy sobie zabawne historie, sprzed kilku, a nawet kilkunastu lat i zastanawialiśmy jak to się stało, że minęło tyle czasu. Przecież to było jakby wczoraj.
-Chodźmy na spacer - szepnął mi do ucha Marco
Piekny rozdział.
OdpowiedzUsuńSielanka, spacer, grill, wieczór ze rodziną, coś pięknego.
Czekam za kolejnym rozdziałem.
*.*
OdpowiedzUsuńDokończyć te opowiesz?!
OdpowiedzUsuń