piątek, 12 maja 2017

34.

[Emily]
Siedziałam przy stole w domu moich rodziców i piłam spokojnie kawę, podczas gdy moja rodzicielka przygotowywała śniadanie. Świeżo umyte i wysuszone włosy związane miałam w koka, a ubrana byłam wciąż w piżamę i szlafrok.
-Masz jakieś plany na dziś, Emily? - zapytała głośno - widzisz się dzisiaj z Marco?
-Jeszcze nie wiem. Zostało mi kilka dni, zanim zacznę pracę i chyba nadrobię zaległości towarzyskie - wypiłam ostatni łyk kawy i odstawiłam kubek na stół - czemu pytasz?
-Z ciekawości - wzruszyła ramionami - omlet dla Ciebie już gotowy
-Okej - odchrząknęłam, idąc do niej po talerz - dziękuję
-Znaleźliście już ekipę do remontu? - spytała siadając naprzeciw mnie
-Jeszcze nie - skrzywiłam się - ale cały czas szukamy
-To dobrze, jakbyście potrzebowali pomocy to zawsze możecie na mnie liczyć
-Wiem - uśmiechnęłam się - i jestem Ci za to wdzięczna. To co, mogę tu jeszcze trochę pomieszkać?
-Tak długo jak będziesz chciała - roześmiała się - to zawsze będzie Twój dom
Kiwnęłam głową, ale nie zdążyłam nic powiedzieć, bo dołączyli do nas tata i Annie. Posłałam siostrze promienny uśmiech, a ona usiadła obok mnie.
-Naprawdę czuję się, jakbyśmy cofnęły się w czasie - szepnęła mi do ucha - rodzinne śniadanie, pogawędki, jeszcze tylko bra…
-W towarzystwie się nie szepcze - przerwał jej tata, na co ona przewróciła oczami
-Widzisz się dzisiaj z Marco?
-Jeszcze nie wiem - zachichotałam - i mama zapytała o to samo
-Jesteśmy ciekawe jak Wam się układa
-W porządku, nie musicie się martwić
-Jesteś szczęśliwa, Emily - stwierdziła zadowolona
-Oczywiście, że jestem szczęśliwa - podniosłam się z miejsca, zbierając brudne naczynia po swoim śniadaniu - kocham go i wreszcie nie muszę tego ukrywać
-Nawet nie powinnaś - usłyszałam znajomy głos
-Co Ty tu robisz? - uśmiechnęłam się szeroko
-Wpadłem na kawę - kiwnął głową, żeby przywitać się z moją rodziną i podszedł do mnie, żeby mnie pocałować - dzień dobry
-Dzień dobry
-Jesteś głodny Marco?
-Nie dziękuję - posłał mojej mamie delikatny uśmiech
-W takim razie zrobię Ci tylko kawę
-Siedź mamo - machnęłam ręką - ja mu zrobię
Zapakowałam naczynia do zmywarki, po czym wyjęłam z szafki kubek, aby zrobić w nim kawę dla mojego faceta.
-Będziesz tak codziennie wpadał bez uprzedzenia na kawę? - uniosłam pytająco jedną brew
-Jeśli będę wpadał codziennie to nie będę musiał Cię uprzedzać, bo będziesz wiedziała, że wpadnę - puścił mi oczko
-Mądrala - szturchnęłam go - dużo masz czasu?
-Pewnie - zerknął na zegarek, tuż przed tym jak podałam mu kubek z gorącą kawą
-To chodźmy na górę, muszę się ogarnąć - złapałam jego dłoń, ciągnąc go za sobą
-Drzwi otwarte - zażartował mój tata, jak wchodziliśmy już po schodach, a ja poczułam, że się rumienię
-Bardzo śmieszne - mruknęłam, pod nosem
Marco wszedł pierwszy do mojej sypialni, a ja zamykając drzwi za nami, pozwoliłam im trzasnąć, żeby wszyscy na dole to usłyszeli.
-Żałuję, że nie chciałaś u mnie nocować - blondyn objął mnie od tyłu i położył głowę na moim ramieniu
-Hmm … ja też żałuję - uśmiechnęłam się - ale Ty też mogłeś tu nocować
-Wiem - pocałował mnie w szyję - mogłem się na to zdecydować
-Trochę po fakcie pan do tego dojrzał, panie Reus - powoli obróciłam się w jego ramionach i pogładziłam go po policzku - ale już niedługo będziesz miał mnie co noc w swoim łóżku
-Naszym łóżku - poprawił mnie, uśmiechając się delikatnie
-Jak dużo słyszałeś na dole?
-Wystarczająco - pochylił się i mnie pocałował - ja też Cię kocham
-I nie będziesz tego ukrywał?
-Nigdy w życiu - przesunął palcem, po mojej dolnej wardze - co dzisiaj planujesz robić?
-Muszę się trochę poudzielać towarzysko. Chyba odwiedzę Amę. A Ty, co będziesz dzisiaj robił?
-Miałem nadzieję, że spędzę dzień z moją dziewczyną, ale skoro ona ma plany beze mnie, to będę musiał coś wykombinować - uśmiechnął się
-Możemy się zobaczyć później albo możesz się wybrać ze mną, ale …
-Ale musicie pogadać. Rozumiem - kiwnął głową - zobaczymy się później
Odsunęłam się od niego i odeszłam w stronę garderoby, a on w tym czasie rozsiadł się na moim łóżku. Przeglądałam ubrania na wieszakach i nie mogłam się zdecydować co założyć. Norma. W końcu założyłam czarną bluzkę hiszpankę i obcisłą jeansową spódnice, a do tego czarne sandałki na obcasie i małą torebkę na ramię.
-Zamierzasz tak wyjść na miasto? - spytał blondyn, gdy wróciłam do sypialni i usiadłam przy toaletce - w dodatku beze mnie
-Coś jest nie tak? - uśmiechnęłam się do jego odbicia w lustrze
-Wszystko - zlustrował mnie wzrokiem, na co posłałam mu mordercze spojrzenie - oczywiście skarbie wyglądasz niesamowicie, ale cholera, będę cały dzień myślał tylko o tym, że inni faceci będą się na Ciebie gapić
-Nikt się nie będzie na mnie gapił - zachichotałam - a po za tym nawet jeśli, to tego nie zauważę. Pamiętaj, że jestem zajęta i tylko mój facet mnie interesuje
-Całe szczęście - zaśmiał się – daj mi znać jak będziesz już wolna to po Ciebie przyjadę i zabiorę Cię do siebie albo przyjedziemy tutaj
-Okej – puściłam mu oczko, malując rzęsy
-Mario ciągle mi suszy głowę, że mamy się spotkać we czwórkę. Pewnie Ann go nęka – powiedział po chwili milczenia – może umówimy się z nimi na piątek? Co Ty na to?
-Pewnie, bardzo chętnie. Do mnie też Ann ciągle pisze, może mają nam coś do powiedzenia
-Możliwe – sięgnął po książkę, która leżała na moim stoliku nocnym – zaczęłaś już czytać?
-Jeszcze nie – roześmiałam się – zacznę jak będę miała trochę czasu i chęci, a na razie nie mam ani jednego, ani drugiego
Blondyn kiwnął głową, a ja skończyłam się malować, po czym rozpuściłam włosy, rozczesałam je i delikatnie zakręciłam przy pomocy lokówki. Psiknęłam się perfumami i sięgnęłam po srebrną bransoletkę.
-Mógłbyś? – podałam ją piłkarzowi, siadając obok
-Pewnie – uśmiechnęłam się, zapinając mi biżuterię na prawym nadgarstku
-Dziękuję – pogładziłam go po policzku i pocałowałam czule w usta
-Zawsze do usług – przyciągnął mnie tak, że usiadłam mu na kolanach
-Takie poranki będziemy mieli codziennie?
-Nawet lepsze – trącił nosem mój nos – poranny sex jest lepszy niż kawa
-Hmm ... – wymruczałam uśmiechając się szeroko – czyli nie będę piła rano kawy?
-Dopiero w południe – zażartował
-Brzmi obiecująco – przeczesałam palcami jego idealnie ułożoną fryzurę
-Jesteś gotowa?
-Tak – kiwnęłam głową – wezmę tylko torebkę i lecimy, dobrze?
-Oczywiście – podniósł się z łóżka, otrzepał spodnie i zerknął na telefon – skoczę na chwilę do rodziców
-Coś się stało?
-Nie, tata prosi, żebym mu z czymś pomógł. Szybko to ogarnę – machnął ręką
-W porządku - zabrałam swoje rzeczy, złapałam go za dłoń i pociągnęłam w stronę wyjścia - chodź mój szoferze
-Bardzo śmieszne – prychnął – założę się, że wszyscy będą Ci zazdrościć takiego szofera
-A niech zazdroszczą – uśmiechnęłam się – tylko tyle im zostało, bo cóż ... nie lubię się dzielić
-Ja też tego nie lubię – cmoknął mnie w czoło – i nigdy w życiu nie zamierzam się Tobą dzielić. Z nikim. Chyba, że ... – przerwał, a ja obejrzałam się, dostrzegając na jego twarzy zmieszanie
-Chyba, że co? – uniosłam pytająco jedną brew, na co on pokiwał przecząco głową, dając mi do zrozumienia, że to nic ważnego – no dalej, powiedz mi
-Chyba, że z naszymi dziećmi - westchnął – przepraszam
-Nie przepraszaj – przewróciłam oczami – to nie jest temat tabu
-Wiem, ale nie czujesz się z tym najlepiej i ...
-Jestem w porządku – uśmiechnęłam się delikatnie – nie traktuj mnie jakbym była porcelanową laleczką, o którą trzeba dbać
-Jesteś moją silną, wspaniałą kobietą, o którą zamierzam dbać do końca moich chwil
-Dostanę cukrzycy przez Ciebie – zażartowałam, a on zaśmiał się głośno
Zeszliśmy na dół, gdzie pożegnaliśmy się z moimi rodzicami i wyszliśmy z domu. Mój wspaniały mężczyzna otworzył przede mną drzwi od samochodu, pomógł mi wsiąść, po czym ruszył na swoje miejsce.
-Kojarzysz tę cukiernię niedaleko mieszkania Amy?
-Pewnie - kiwnął głową, zerkając na mnie kątem oka
-To podrzuć mnie tam, dobrze? Kupię coś dobrego i mogę się potem przejść
-Mogę na Ciebie poczekać, mam czas - położył dłoń na moim nagim kolanie
-Jeśli chcesz - nakryłam jego dłoń swoją i splotłam nasze palce ze sobą
Wolną ręką wyjęłam z torebki telefon, weszłam w wiadomości i zaczęłam pisać do mojej przyjaciółki.

“Rób kawę, będę u Ciebie za dwadzieścia minut :)”
“Och! Co za niespodzianka :D czekam z niecierpliwością i … kawą”
Uśmiechnęłam się odkładając iPhone na miejsce, jednocześnie podgłośniając muzykę lecącą w radiu.
-Rozmawiałaś ostatnio z Theo? - spytał po dłuższej chwili ciszy
-Nie zazdrośniku - zaśmiałam się - nie rozmawiałam z nim od ostatniego obiadu u Twoich rodziców i … dnia Twojej rozprawy
-Mówiłaś coś, że chciałaś się z nim spotkać i lecieć do Londynu
-Tak, ale spotkamy się innym razem. Jak widzisz jestem w Dortmundzie i na razie nigdzie się nie wybieram
-Jeśli będziesz chciała to w wolnym czasie możemy jechać do niego razem
-Pomyślę o tym - zachichotałam - ale nie wiem, czy to dobry pomysł
-Boisz się, że się pozabijamy? - uśmiechnął się szeroko, na co przewróciłam oczami
-Nawet jak nie mów - zbeształam go - po prostu myślę, że byłoby to bardzo niezręczne, dla nas wszystkich
-Wiem - westchnął - trochę zamieszaliśmy każdemu w życiu
-A najbardziej sobie - bawiłam się swoimi palcami - ale mam wrażenie, że zaczynamy od nowa
-Bo zaczynamy od nowa, tylko korzystamy ze starych fundamentów - zaparkował pod cukiernią, a ja posłałam mu uśmiech - kupić Ci coś?
-Nie dziękuję - poklepał się po umięśnionym brzuchu - muszę dbać o linię
-Już prawie po wakacjach, można przestawić się na zimową figurę - cmoknęłam go w policzek - będę za kilka minut
-Nie spiesz się - machnął ręką, gdy już wysiadałam
Szybko weszłam do cukierni, gdzie nie było żadnej kolejki, rozejrzałam się i wybrałam kilka rzeczy. Z myślą o mnie, o Amie, a także o Oli, która uwielbia słodycze. Starsza ekspedientka zapakowana wszystko do dwóch siatek, zapłaciłam kartą i życząc jej miłego dnia opuściłam sklep. Gdy z powrotem wsiadłam do samochodu, to mój ukochany rozmawiał przez telefon. Z krótkiej rozmowy wywnioskowałam, że jego rozmówcą był jego tata.
-Jednak się spieszysz, co?
-Nie - zmarszczył brwi - tata chciał mi wytłumaczyć co się stało, żebym mógł to sobie wyobrazić, zanim przyjadę i pomyśleć jak to naprawić
-Praktycznie - zachichotałam pod nosem - zrozumiałeś coś? Wiesz już jak to naprawić?
-Nie mam bladego pojęcia - odchrząknął - ale myślę, że to nic skomplikowanego
-Tylko nic nie zepsuj - puściłam mu oczko
-Postaram się - zakrył niewielki uśmiech wskazującym palcem prawej dłoni
Kilka minut później dojechaliśmy pod apartamentowiec, w którym kiedyś mieszkałam, pożegnałam się z Marco czułym buziakiem i ruszyłam do środka. O dziwo pamiętałam jeszcze kod do wejścia, więc skorzystałam z niego, aby nie ganiać Amy do domofonu.
-Ciocia! - drzwi otworzyła mi córka państwa Walker, rzucając się na mnie z głośnym piskiem
-Cześć śliczna dziewczynko - pocałowałam ją w czoło - chyba urosłaś, co?
-Tak - pokiwała energicznie główką
W kuchni Ama przygotowywała dla nas kawę, więc podeszłam do niej i przytuliłam ją mocno, odstawiając ciasta na blat.
-Nareszcie się pofatygowałaś - zażartowała
-Doczekałaś się - zachichotałam
-Cała promieniejesz, związek Ci służy - uśmiechnęła się, odsuwając się ode mnie
-Jestem szczęśliwa - wzruszyłam skromnie ramionami, a żeby zmienić temat wskazałam na pudełka z cukierni - przyniosłam coś słodkiego, do kawy
-Rozpieszczasz nas Emily - usłyszałam męski głos
-Przejrzałeś mnie Brian - uśmiechnęłam się - dobrze Cię widzieć
-I wzajemnie - pocałował mnie w policzek - załapiemy się z Oli na ciasto? Obiecuję, że potem zabiorę ją na spacer
-Wystarczy dla każdego - oznajmiłam wesoło
Usiedliśmy w piątkę przy stole i każdy z nas nałożył sobie ulubione ciasto. Oli nawijała o swoich wakacjach u dziadków, a Brian i Ama próbowali jej przerywać.
-Dlaczego nie zabrałaś wujka Marco? - z ust dziewczynki padło wreszcie pytanie skierowane do mnie
-Hmm … - udałam, że zastanawiam się nad odpowiedzią - był niegrzeczny
-Ciociu! - roześmiała się - pytam bardzo poważnie
-No skoro bardzo poważnie, to Marco pojechał do swojego taty, żeby mu w czymś pomóc - potargałam ją po włosach - ale późnej po mnie przyjedzie
-To dobrze - pokiwała głową na znak zrozumienia - bardzo mi się podoba Twój strój
-Dziękuję - uśmiechnęłam się szeroko - mi bardzo podoba się Twoja sukienka, sama chciałabym taką mieć
-Były tylko dla dzieci - skrzywiła się
-Dobrze kochanie, idź zakładaj buty, bo idziemy na spacer - powiedział w końcu były żołnierz
-Czemu? - jęknęła - chcę tu zostać!
-Mama i ciocia chcą porozmawiać, musimy dać im trochę czasu
-Ale jak wrócimy to ciocia tu będzie?
-Będę, obiecuję - potwierdziłam
-No dobra - dała mi szybkiego całusa w policzek i ruszyła do przedpokoju, żeby się ubrać
-Bawcie się dobrze! - zawołała za nimi Ama, po czym obie usłyszałyśmy dźwięk zamykanych drzwi
-Teraz musisz mi wszystko opowiedzieć, bo nie poznałam wszystkich szczegółów od Ann - spojrzała na mnie wyczekująco, a ja zaśmiałam się głośno
-Myślę, że znasz wszystkie szczegóły, ale w porządku … - zaczęłam opowiadać, przerywając co kilka chwil, aby odpowiedzieć na jej pytania lub rozwinąć coś jeszcze bardziej
-Nie można było tak od razu? – westchnęła, gdy skończyłam mówić
-Uwierz mi, chciałabym, żebyśmy załatwili to już dawno temu – upiłam łyk kawy – ale jak widać, co się odwlecze to nie uciecze
-To prawda – uśmiechnęła się
-Powiedz mi lepiej jak Wam się układa – zachęciłam ją – jest jak w raju, czy jeszcze lepiej?
-Jest cudownie, układa się i coraz częściej myślimy o zmianach – odruchowo obracała obrączkę na palcu – wiesz ... dom z ogródkiem na przedmieściach, rodzeństwo dla Oli, jakiś zwierzak – na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech
-Mieszkanie w centrum jest super sprawą, ale dom z ogródkiem to marzenie każdej rodziny
-Wy nie chcieliście kupić domu?
-Od razu myśleliśmy o mieszkaniu, na razie nigdzie nam się nie śpieszy, nie zakładamy rodziny, nie potrzebujemy domu
-Ale chcecie go mieć w przyszłości
-Jasne, że tak – kiwnęłam głową – ale omijanie pewnych etapów to byłoby za szybko. Chcemy, a przynajmniej ja chcę iść po kolei, nasze mieszkanie i tak jest duże jak na naszą dwójkę. Zresztą nawet nie wiem jak się z nim mieszkać, robię to pierwszy raz w życiu
-Faktycznie – zaśmiała się – ale to już na zawsze, prawda?
-Zdecydowanie, definitywnie na zawsze – przeczesałam palcami włosy – i prędzej czy później będziemy wchodzili na poważniejsze etapy związku, ale teraz to nie jest dla nas, aż tak istotne. Oboje z Marco zdajemy sobie sprawę, że teraz już nie ma odwrotu
-Czasem trzeba dojrzeć do pewnych spraw, po prostu Wam zajęło to trochę więcej czasu
-Masz racje – przygryzłam wargę, żeby się nie roześmiać – to co z tym rodzeństwem dla Oli?
-Dopiero niedawno poruszyliśmy ten temat, ale myślę, że niedługo przejdziemy do działania
-I bardzo dobrze! Już się nie mogę doczekać, aż zostanę ciocią kolejny raz
-Tak szybko to się nie wydarzy – zaśmiała się – ale na pewno będziesz jedną z pierwszych, które się dowiedzą
-No ja myślę – zachichotałam – a co u Matta?
-Powoli do przodu – wysiliła się na uśmiech – od czasu do czasu się z kimś spotyka, ale raczej nie na poważnie
-Strasznie mi głupio, że między nami się potoczyło tak jak się potoczyło – skrzywiłam się
-Em to nie była Twoja wina, zawsze kochałaś Marco – powiedziała na pocieszenie – nikt nie ma Ci tego za złe, a mój brat rozumie całą tę sytuację. Chociaż przez chwilę myślałam, że zostaniesz moją szwagierką
-To byłoby coś! – roześmiałam się
-Cieszę się, że jesteś ze swoją pierwszą i prawdziwą miłością, nawet jeśli mój ukochany brat miał przez to złamane serce
-Och mam nadzieję, że nie złamane, tylko lekko poobijane – westchnęłam – naprawdę nie chciałam go zranić, to wszystko mnie przerastało i sama nie wiedziałam co robię
-Wylizał się, spokojnie – uśmiechnęła się – jak zawsze zresztą
Rozmawiałyśmy jeszcze przez kilkadziesiąt minut, aż w końcu do domu wrócili Brian i Olivia, która kolejny raz zagadała nas wszystkich swoimi dziecięcymi, radosnymi opowieściami. Telefon zawirował na stolę, więc sięgnęłam po niego i odczytałam wiadomość od mojego blondyna.
„Obiad u moich rodziców? Będą wszyscy ... x.”
„Bardzo chętnie, już się nie mogę doczekać :) x.”
„Będę po Ciebie za godzinę, pasuje? x.”
„Pewnie, do zobaczenia <3 x.”